Wegański świat przekracza kolejne granice Myślałam, że po
wegańskiej bezie i płatkach drożdżowych
mało co będzie w stanie mnie zaskoczyć. A jednak myliłam się. Trochę
bałam się tego wpisu, ponieważ zazdrość niektórych, którym przyjdzie go
przeczytać może dokuczać (im) jeszcze jakiś czas ;) A to dlatego, że miałam
nieopisaną przyjemność zostać testerem niesamowitych wegańskich… serów! Tak
serów! Nie żadnych tam naszpikowanych chemią i wypełniaczami tanich (choć tak
naprawdę bardzo drogich!), sojowych podróbek, które są tak samo trujące jak ich
naturalne odpowiedniki tak samo próbujących zarobić na przetworzonym jedzeniu
koncernów, o nie! Ja moi drodzy najadałam się wegańskimi serami z naturalnych
produktów, robionych ręcznie przez fascynatów, których smak przypomina rzeczy,
których już od dawna nie wkładałam do ust jako przeciwniczka krowich
przetworów. Jedyne sery jakimi się raczę i to w okresie letnim to sery kozie
choć powiem Wam szczerze, że po tym czego zasmakowałam głęboko się zastanowię
czy i to się nie zmieni J
Panie i Panowie mam ogromną przyjemność przedstawić Wam SEROTONINĘ…
fot. MŚ |