Samo słowo jagodzianka wywołuje
u mnie przemiłe wspomnienia. Zwykłam jadać je w Warszawie podczas odwiedzin u
mojej kuzynki, jej mama, a moja Ciocia kupowała je nam np. w drodze na basen,
który podczas upalnych wakacji był jedną z najwspanialszych rzeczy tym
bardziej, że obydwie uwielbiałyśmy wodę. Dzisiaj trochę starsza wzięłam się za
upieczenie swojej wersji, tym razem bez glutenu i lukru. Efekt końcowy jest
bardzo smaczny, ale to na pewno trochę inny smak od tego, który pamiętam z
dzieciństwa, ponieważ mąka bezglutenowa nie smakuje i nigdy smakować nie będzie
jak ta z pszenicy.
fot. MŚ |