Jeżeli kiedykolwiek mieliście do czynienia z ajurwedą
zapewne słyszeliście o potrawie zwanej kiczadi, pisanej także jako kitchari. Idąc
za słowami Roberta Svobody z książki „Prakriti” kiczadi to potrawa do dziś stanowiąca
podstawę diety wielu Hindusów. Jest uniwersalnym daniem dla każdego (wg
ajurwedy dla każdej z dosz) stanowiącym podstawę diety oczyszczającej i przynoszącym
równowagę ciała i ducha. Ze względu na swoją lekkostrawność i zdolność do usuwania toksyn z
organizmu jest doskonała dla osób narzekających na trawienie, wchłanianie, ale
także dla osób zdrowych pragnących trochę oczyszczenia i zbilansowanej diety. Do
popełnienia kiczadi przygotowywałam się już od dłuższego czasu, który w końcu
nadszedł. Stwierdziłam, że tydzień poprzedzający wyjazd na warsztat
oczyszczający będzie ku temu idealny, tym bardziej, że już od paru dni i tak
obowiązuje mnie lekkostrawna dieta i odstawienie kawy (nawet tej gotowanej wg 5 przemian) przygotowywanej przeze mnie z wielką miłością… :)
fot. MŚ |
Niektórzy z naszych rodzimych kiczadowców fasolkę mung zastępują czerwoną lub żółtą soczewicą (są lekkostrawne i nie wymagają namaczania), następnym razem spróbuję i w ten sposób :)
KICZADI | ajurwedyjskie, oczyszczające, wzmacniające
inspirowałam się przepisem Roberta Svobody z książki "Prakriti"
inspirowałam się przepisem Roberta Svobody z książki "Prakriti"
Składniki:
na 1 spory garnek, z którego wyszło 5-6 porcji śniadaniowych
- 1 szklanka ryżu najlepiej basmati (u mnie brązowy okrągły)
- 0,5 szklanki fasoli mung
- 4 pełne kubki wody gorącej wody
- 2 łyżki masła klarowanego
- masala: spora
szczypta asafetydy (o tym czym jest pisałam tutaj), 1 łyżeczka mielonego kminu,
1 łyżeczka mielonych nasion kolendry, 0,5 łyżeczki kurkumy, 1-2
łyżeczki imbiru w proszku
- 3-5 nasion kardamonu
- szczypta soli lub
sproszkowanego kelpu
- opcjonalnie do podanie: 1
łyżka sosu sojowego tamari, duuuużo świeżej pietruszki, szczypta gomasio
własnej roboty, albo innych ziaren np. czarnego sezamu
Ryż i fasolkę mung namaczam
co najmniej 8 godzin wcześniej (w oryginalnym przepisie podana jest 1 godzina,
ale mamy do czynienia z innym ryżem i niełuskaną fasolą).
W szerokim garnku o grubym
dnie podgrzewam masło klarowane i dodaję do niego przygotowaną wcześniej masalę
oraz karadomon. Podgrzewam do zezłocenia i puszczenia przez przyprawy
pierwszego aromatu. Po chwil dodaję przepłukany ryż i fasolkę mung, wszystko
dokładnie mieszam i podgrzewam żeby ryż i fasola przeszły aromatem przypraw. Po
paru minutach dodaję gorącą wodę i zostawiam wszystko na śednim ogniu. Gotuję
do momentu, aż ryż i fasolą wchłoną całą wodę, jeżeli według Ciebie
konsystencja jest zbyt gęsta dodaj tyle wody żeby uzyskać zadowalającą formę
potrawy. Na koniec dodaję sproszkowany kelp i/lub sól (dodałam kelp i trochę
soli himalaskiej).
Propozycja podania: do
zadowalającej Cię ilości kiczadi (zawsze jedz na ciepło!) dodaj 1 łyżkę sosu sojowego tamari oraz dużo poszatkowanej zielonej pietruszki, posyp odrobiną
gomasio lub innych ziaren.
Tak przygotowane kiczadi zajadam codziennie na śniadanie, potrawa jest rewelacyjna!
Tak przygotowane kiczadi zajadam codziennie na śniadanie, potrawa jest rewelacyjna!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńolej kokosowym ale właściwości juz nie te same :)
Usuńciekawy przepis dzieki
OdpowiedzUsuń