Strony

12 lipca 2014

ORZECHOWY SERNIK Z... BIAŁEJ FASOLI | bez nabiału i cukru

Jak już kiedyś wspominałam jestem sernikoloverem i samozwańczym znawcą tematu :) Potrafię rozpoznać naprawdę dobry sernik, mam dużą słabość do tych klasycznych. Między innymi dlatego tak bardzo interesuję się tematem alternatywnych wersji, wypróbowując co ciekawsze propozycje. Ostatni sernik, który pojawił się na blogu, a mianowicie sernik jaglany cieszy się Waszą niesłabnącą uwagą i jest często przed Was zamawiany. Tym razem chciałabym zaprosić na coś innego, coś co już dawno temu podpatrzyłam u Wegan Nerda i w końcu udało mi się wypróbować. Polecam bardzo, ponieważ ciacho prezentuje się super i jest baaardzo smaczne :)

fot. MŚ

ORZECHOWY SERNIK Z... BIAŁEJ FASOLI | bez nabiału i cukru   
inspirowałam się tym przepisem od Wegan Nerd

Składniki:
na tortownicę o szer. 24-26cm 

SPÓD:
- 1 szklanka pełnoziarnistej mąki orkiszowej
- 1 łyżeczka domowego proszku do pieczenia z tego przepisu lub sody oczyszczonej
- 1/3 szklanki delikatnego oleju (np. ryżowego lub z pestek winogron)
- sok z 1 dużej cytryny 
- 3-4 łyżki mleka roślinnego (np. sojowego)
- syrop z agawy lub parę łyżeczek ksylitolu do smaku  
- soli na czubku noża 

MASA:
- 2 szklanki ugotowanej do miękkości białej fasoli (użyłam tej z puszki)
- 1/2 opakowania silken tofu (ok. niecałych 200g)
- 1 łyżka masła orzechowego dobrej jakości (bez cukru i soli)
- syrop z agawy lub inny słód do smaku (ok. pół szklanki)
- 1/2 szklanki zmielonych orzechów włoskich + ok. 2-3 łyżki do posypania
- mleko roślinne do "podlania"
- 1 łyżeczka naturalnego aromatu waniliowego 
- soli na czóbku noża
- parę ładnych połówek orzechów włoskich do przystrojenia

W naczyniu miksującym mielimy orzechy włoskie na drobne wiórki tak żeby otrzymać ok. 1/2 szklanki plus parę łyżek, wyciskamy sok z cytryny. W misce lub tym samym urządzeniu łączymy ze soba mąkę i proszek do pieczenia, mieszamy. Dodajemy sok z cytryny, olej i syrop z agawy lub inny słód (parę łyżeczek ksylitolu), mieszamy. Na koniec podlewamy ciasto mlekiem roślinnym, ale tylko tyle, żeby zyskało na konsystencji, ale pozostało zwarte. Tworzymy kulkę, którą umieszczamy w lodówce na min. 20 minut. Idziemy się zrelaksować :) 

Piekarnik nagrzewamy do temp. 180st. Wyjmujemy ciasto i wykładamy nim wysmarowaną olejem tortownicę (używam do tego Oli Oli, możecie użyć delikatnego oleju, który dodawaliście do spodu). Pieczemy, aż do zarumienienia ok. 15-20 min. Odstawiamy do ostygnięcia. 

Ugotowaną białą fasolę umieszczamy w blenderze, dodajemy silken tofu, ulubiony słód, masło orzechowe (można dać dwie łyżki, w końcu kto nie kocha masła orzechowego ;)), zmielone orzechy, sól i łyżeczkę naturalnego olejku waniliowego. Miksujemy na kremową konsystencję, w międzyczasie dodajemy trochę mleka roślinnego. Na sam koniec kiedy nasza masa jest naprawdę kremowa sprawdzamy czy jest też wystarczająco słodka. 

Upieczony i ostudzony spód delikatnie wyciągamy z tortownicy, do której wkładamy folię spożywczą, a na nią kładziemy spód (folia ma przylegać do ścianek tortownicy). Na tak przygotowany majstersztyk wylewamy masę orzechowo-fasolową, którą ładnie wygładzamy (chodzi o to, żeby sernik móc później wyciągnąć z tortownicy za pomocą folii). Chowamy do lodówki na min. 2 godziny. Przed podaniem posypujemy zmielonymi orzechami oraz dekorujemy połowkami orzechów. 

Dajcie znać jak wyszło!

fot. MŚ



2 komentarze:

  1. Jako ze kruche, mimo dużej formy, starczyło na dwa dni, trzeba było pomyśleć nad kolejnym deserem;) fasoli mam cały wór,a silken tofu sie w lodówce marnowało, więc powyższe rozwiązanie wydało mi sie najlepszym wyborem. Jestem ateistka, ale jak zrobilam tę masę, to powiedziałam osluchane w domu:" O jeeezzzuu!!" Myślałam,ze wysiorbię całą masę prosto z miski, a moim chłopakom powiem,ze eksperyment nie wyszedł i ciasta nie ma! Piszę to dla tych,którzy, tak jak ja wcześniej, czytając ten post powątpiewają w to,ze sernik z fasoli(!) moze być smacznym deserem;) Jest! Z pewnością jeszcze nie raz skorzystam z domowej fasoli, a jak jeszcze orzechy zaczną same spadać z drzewa, to juz argumentów przeciwko nie znajdę ;)

    OdpowiedzUsuń