fot. MŚ |
Tymczasem nawet naturalne tofu odpowiednio zamarynowane smakuju bardzo dobrze, tak dobrze, że Dzikie Męże jedzą i nie marudzą. Chowajcie się sojowe parówki, sztuczne sery i inne świństwa, którymi ku mojemu wielkiemu zdziwieniu zachwycają się co poniektórzy weganie. Ilekrość widzę na różnych blogach kryptoreklamy wysokoprzetworzonych produktów z różnych wielkich sklepów pełne cukru, konserwantów i innych podejrzanych substancji zachwalane przez blogerów szczęśliwych, że są wegańskie tylekroć wiążę sobie ręce żeby nie wszczynać internetowych potyczek. Możliwe (kto to tak naprawdę wie), że żadne zwierzę nie zginęło przy ich produkcji (czy to możliwe mówiąc o masowej produkcji?), ale giniemy my sami jedząc takie świństwa. Uff, zatem zabierzmy się za tofu z dobrej jakości, niemodyfikowanej soi (tak mamy taką w Polsce), przyrządźmy je sami i wiedzmy co jemy.
Smażenie przydarza mi się bardzo rzadko. Jednak od ostatniogo szkolenia z mistrzem kuchni wegańskiej Piotrem Henschke kiedy to dowiedziałam się, że mąka z cieciorki i mąka groszkowa nie przepuszczają tłuszczu do produktu w niej zamoczonego patrzę na smażenie w ten sposób z troszkę większą aprobatą, szczególnie zimą kiedy potrzebujemy energii z tak przygotowywanych potraw.
TOFU OPIEKANE | bez glutenu, zbędnego tłuszczu i konserwantów
inspirowałam się przepisem Bożeny Cyran-Żak z książki Jedz i żyj zgodnie z naturą
Składniki:
BAZA:
- kostka dobrej jakości naturalnego tofu (nie tego o wadze 180g if ju noł łot aj min)
- mąka z cieciorki lub mąka groszkowa (niektórzy twierdzą, że to, to samo, ale tak chyba nie jest)
- masło klarowane lub olej kokosowy do smażenia
MARYNATA
- 1 łyżka soku z cytryny
- 2 łyżki oliwy
- 1 łyżeczka musztardy
- 1 łyżka miso jęczmiennego (lub innego)
- ulubione przyprawy np. majeranek, tymianek, wędzona papryka itp.
- 1 łyżka ciepłej wody
- opcjonalnie sól i pieprz
Tofu kroimy na plastry o ok. 1-1,5cm grubości (najlpiej w kwadraty) i układamy w naczyniu o szerokim dnie. Jeśli chcecie żeby tofu było wyraźniejsze możecie je dodatkowo posolić z każdej ze stron (albo jeśli nie używacie miso). W osobnej miseczce łączymy wszystkie składniki marynaty, powinna powstać gęsta pasta, którą dokładnie rozporowadzamy po tofu (z obudwu stron). Ostawiamy na ok. 30 min.
Na patelni ropuszczamy trochę preferowanego przez nas tłuszczu. Do miseczki, w której będzie nam wygodnie obtaczać tofu sypiemy mąkę. Następnie zamarynowane tofu obtaczamy w mące i układamy na rozgrzanej (ale nie do czerwoności!) patelni, delikatnie opiekamy z każdej ze stron, aż do zezłocenia.
Podajemy ciepłe z dodatkiem warzyw (np. korzeniowych na ciepło) lub kasz, koniecznie z dodatkiem świeżej zielenieny, smacznego!
jak tylko kupię tofu od razu zabiorę się za ten przepis - mam nadzieję, że już w ten weekend! :) świetne!
OdpowiedzUsuńTwój poświąteczny brzuszek na pewno Ci za to podziękuje ;)
UsuńJeden jedyny raz przygotowałam smażone tofu, ale było wyjątkowo niesmaczne i zraziłam się na baaardzo długi czas. Myślę, że trauma już minęła i kolejna próba przede mną :) Przepis przypadł mi do gustu :) - Daria
OdpowiedzUsuńmyślę, że odpowiednie zamarynowanie powinno uratować sytuację :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZdecydowanie :) Moja pierwsza próba obyła się bez marynaty i pewnie dlatego była nieudana. - Daria
Usuńa jakiego tofu używasz? jakiego producenta? ja właśnie używam tych 180 g ale teraz się zaczynam zastanawiać...
OdpowiedzUsuńtakiego żeby było choć trochę miękkie, a nie twarde jak gumowa podeszwa ;)
UsuńPyszna i przede wszystkim zdrowa propozycja dania
OdpowiedzUsuńcoś pysznego
OdpowiedzUsuńzjadłabym
OdpowiedzUsuń